
- mamoooo! - wrzasnęłam.
- co? - zapytała, siedząc w kuchni.
- chciałam Ci oznajmić, że ja nie mam kurtki zimowej... - stanęłam w drzwiach kuchni.
- no, to ja Ci dam pieniądze i sama sobie po mieście poszukasz, bo ja jak mam iść z Tobą na zakupy to jestem ciężko chora. - zaśmiałyśmy się.
mama dała mi pieniądze i poprosiłam Bartka żeby poszedł ze mną, bo mi się nie chciało samej chodzić. pochodziliśmy po sklepach i kupiłam sobie kurtkę, buty i bluzę.
- idziesz ze mną? - zapytał nagle Bartek.
- ale gdzie?
- no do kumpli moich na chwilę, bo muszę coś załatwić.
- no mogę iść, ale najpierw idziemy do domu, bo ja muszę się przebrać.
- okej, to idziemy, bo czasu nie ma. - powiedział ciągnąc mnie za rękę.
poszliśmy jak najszybciej do mnie, przebrałam się i poszliśmy. to było jakieś 10 minut drogi od mojego domu. weszliśmy do jednej z klatek długiego bloku.
- no to teraz popierdalamy na czwarte piętro. - oznajmił mi Bartek.
- o dżizys, ja pierdole. - powiedziałam załamana. - pojebało do reszty?
- niee, - zaprzeczył. - to nie jest moja wina.
doszliśmy na to czwarte piętro, zadzwoniliśmy do drzwi. otworzyła nam kobieta, trochę starsza.
- dzień dobry, - przywitał się Bartek. - jest Łukasz?
- a cześć Bartek - przywitała się kobieta. - no jest, wejdźcie.
weszliśmy do środka, Bartek wskazał mi gdzie mam iść. otworzyłam drzwi do pokoju, zaraz za mną wszedł Bartek.
- całkiem dużo tu ludzi. - zaśmiałam się.
- no, jak zawsze. - powiedział chłopak siedzący na łóżku i palący papierosa.
- to masz wesoło. - powiedziałam do niego.
- a tak w ogóle, to Łukasz jestem. - przedstawił się.
- Olka jestem. - podałam mu rękę.
- no, to jest Adi, Alex, Paweł i Robert. - powiedział Bartek, przedstawiając wszystkich po kolei.
- macie coś do picia? - zapytałam. - strasznie chce mi się pić.
- no mamy, - powiedział Łukasz. - chodź ze mną do kuchni, to Ci dam.
poszłam z nim do kuchni, przy stole siedziała ta kobieta.
- mamuś, to jest Olka. - powiedział Łukasz przedstawiając mnie.
- ładną dziewczyną jesteś Ola. - powiedziała mama Łukasza.
- dziękuję. - uśmiechnęłam się pod nosem.
- co chcesz do picia? - zapytał. - piwo, wódkę, colę...
- obojętnie. - rzuciłam.
wyjął z lodówki żubra. Łukasz poszedł do pokoju, a ja usiadłam z jego mamą i zaczęłyśmy rozmawiać.