niedziela, 19 sierpnia 2012

ROZDZIAŁ XLV

SYLWESTER

 godzina 16:14. stoję, trzymam w ręku papierosa, czekam na resztę, bo przecież trzeba iść do supermarketu po prowiant.  po chwili zauważyłam ich sylwetki wyłaniające się zza rogu. 
- no cześć kochanie. - przywitał się Łukasz i dał mi buziaka - przepraszam, że tak długo ale mama zajmowała łazienkę, a ja też się musiałem wykąpać, a oni na mnie czekali.
- dobra już się nie tłumacz... - syknęłam. 
- przepraszam. - wypowiedział mi do ucha. 
- przepraszamy! - krzyknęli wszyscy z uśmiechami na mordkach.
- dobrze, nie gniewam się! - zaśmiałam się.
weszliśmy w końcu do sklepu. każdy poszedł w innym kierunku z koszykiem w ręce. spotkaliśmy się przy kasie. nie zwracaliśmy uwagi, na to co kto ma w koszyku. doszliśmy do domu Łukasza. pokonaliśmy schody i od razu poszliśmy do kuchni, żeby położyć wszystkie siatki na stół, aby zobaczyć kto co kupił.
- Aga wypakowuj. - rzuciłam. ona od razu zabrała się do roboty. obserwowaliśmy co wyciąga z reklamówki.
- no to ja mam tak: flaszkę, znaczy się litra. - zaczęła wymieniać. - paczkę fajek, chipsy, colę i pizzę.
- ja mam to samo. - powiedziałam.
- ja też. - rzucił Bartek.
- nie chcę nic mówić, ale ja mam to samo, oprócz pizzy. - rzucił Łukasz.
- yyy... - jęknęła Gabi.
- tylko nie mów, że masz to samo. - powiedziałam z nadzieją.
- no właśnie w tym problem, że...  mam... - wydukała. wszyscy się zaśmialiśmy. no to mamy zgodność. co to zakupów. od razu zrobiliśmy, to co należy. wzięliśmy kieliszki, puściliśmy muzykę, podgrzaliśmy pizzę i zaczęliśmy się bawić. dwie flaszki poszły, w mgnieniu oka. północ zrobiła się strasznie szybko. dziesięć minut przed północą wyszliśmy na dwór z szampanami w rękach (szampany kupiła nam Łukasza mama). Łukasz przed blokiem ma boisko. pełno było tam ludzi, znaczy się całe osiedle, same znajome twarze. nagle jakoś tak dziwnie się rozjaśniło.
- no, to wszystkiego najlepszego kochani! - rzuciłam trykając się z każdym szampanem.
- wszystkiego najlepszego kochanie. - podszedł do mnie Łukasz i zamknął usta w namiętnym pocałunku.

sobota, 28 lipca 2012

ROZDZIAŁ XLIV

byłam trochę wcześniej niż wszyscy. na klatce schodowej minęłam się z " teściową ", przywitałyśmy się i ja poszłam na górę, a ona do sklepu. weszłam do Jego domu, jak do siebie.
- no cześć. - rzuciłam.
- o, cześć. - przywitał mnie buziakiem.
usiadłam na łóżku i zaczęłam oglądać jakiś denny program w tv. po jakiś 15 minutach przyszła Aga, Gabi i Bartek.
- no to możemy omawiać. - rzucił Łukasz.
wszyscy zgodnie się zgodzili.
- to gdzie robimy sylwka? - zapytałam.
- ja mam wolną chatę, bo mama wychodzi gdzieś z przyjaciółką. - powiedział Łukasz.
u Agi rodzice byli w domu, u Gabi też mama była. Bartka ojciec - Roman, jak by się dowiedział o imprezie, to by za ciekawie nie było. postanowiliśmy, że domówkę zrobimy u Łukasza. pozostał jeden problem - mama Łukasza.
- Łukasz Ty z mamą porozmawiaj, pozwoli Ci. - rzucił Bartek.
- nie. ja z nią nie gadam, bo się z nią pokłócę.  - powiedział. - Olka pójdziesz ty z nią pogadać, bo Ciebie lubi.
- jasne, jasne. - powiedziałam z drwiącą miną.
- no tak! ona mi o Tobie dzień w dzień napierdala. - Łukasz rzucił z uśmiechem.
- dobra, ja pójdę. - zgodziłam się. - ale flaszkę mi za to wisicie wszyscy. - powiedziałam wskazując na wszystkich palcem.
- okej, idź już! - wszyscy równo powiedzieli.
wyszłam z pokoju, zamknęłam za sobą drzwi. pani Ania, jak zwykle siedziała w kuchni.
- dzień dobry ponownie. - przywitałam się z uśmiechem jeszcze raz.
- a cześć Olka. siadaj, siadaj. - powitała mnie.
- bo wie pani... - zaczęłam. - mam, znaczy my wszyscy mamy, pewną sprawę do pani.
- przejdź do rzeczy... - pośpieszała mnie.
- no, bo niedługo sylwester i wie pani...
- Olka dalej! wiesz, że mnie możesz prosić o wszystko, jak wiem jak to pomogę. - rzuciła z przyjaznym uśmiechem.
- no, bo ja mam taką prośbę, żebyśmy mogli sobie urządzić tutaj sylwestra. ja wiem, że się pani nie zgodzi. nie potrzebie zawracałam pani tyłek. - wykrztusiłam z siebie i wstałam z miejsca.
- siadaj młoda. - powiedziała, prawie rozkazując. - kto powiedział, że ja się nie zgodzę. pierwsze pytanie. ilu was tu będzie?
- no ja, Gabi, Aga i Bartek. - wyjaśniłam.
- w takim razie, możecie. - powiedziała, ja rzuciłam się na nią z uściskami. - tylko bez wariacji i policji.
- obiecuję, że będziemy grzeczni. - powiedziałam i pognałam do reszty.
wszyscy siedzieli w ciszy z minami grobowymi.
- nie zgodziła się nie? - zapytał Łukasz.
- mi się nie odmawia. - rzuciłam i usiadłam na łóżku.
wszyscy zaczęli mi dziękować. byliśmy tak uradowani, że moglibyśmy skakać do nieba.

środa, 25 lipca 2012

ROZDZIAŁ XLIII

rano wszyscy postanowiliśmy, że odwieziemy Patryka na lotnisko. wszyscy byli zapłakani i popuchnięci od płaczu. weszliśmy na lotnisko, i czekaliśmy na samolot Patryka. sekundy się śpieszyły jak nigdy. Aga stała cały czas przytulona do Patryka i nie chciała go puścić. na tablicy przeczytaliśmy, że Patyka samolot odlatuje za dziesięć minut. pożegnaliśmy się wszyscy i obiecaliśmy sobie, że nie zapomnimy o sobie, i że będziemy gadać na skajpaju. Aga cała zapłakana podeszła do niego ostatnia. Patryk wyszeptał jej coś na ucho. później patrzeliśmy tylko jak Patryk oddala się od nas. wyszliśmy z lotniska i pojechaliśmy do domu. ja i Aga poszłyśmy najpierw do sklepu po jakieś procenty, bo nie mogłyśmy poradzić sobie z tą całą sytuacją. wyszłyśmy ze sklepu ze 0,7 blosa i 6 piwami. coś czułam że ten dzień będzie długi. weszłyśmy do domu. mama siedziała w kuchni. oczywiście musiałam jej wytłumaczyć dlaczego byłyśmy na lotnisku i dlaczego mamy tyle alkoholu ze sobą. mama wszystko zrozumiała i wyszła do Romana. my usiadłyśmy u mnie na łóżku, a z głośników leciał Onar - " ja bym oszalał. ". była godzina 13, a my już ledwo mogłyśmy chodzić. po jutrze Boże Narodzenie. miejmy nadzieję, że chociaż w święta się nic takiego nie wydarzy, bo ja już mam dosyć.
wypiłyśmy wszystko do dna i poszłyśmy spać. obudziłyśmy się na następny dzień. mama już cos pichciła w kuchni. ja nie miałam na nic ochoty. Aga pomknęła do domu, bo głowa ją bolała.

BOŻE NARODZENIE.
rano wstałam, spojrzałam przez okno - biaaało. jakieś zapachy pałętają się po domu. mama oznajmiła mi, że Roman z Bartkiem przychodzą na wigilię. do kolacji jakoś czas zleciał na pomaganiu mamie. przynajmniej nie myślałam o wszystkich przeciwnościach losu tego roku. przyszedł Roman z Bartkiem, obładowani prezentami. mama też coś tam kupiła. ja z tego zamieszania zapomniałam o prezentach! przyszedł czas na połamanie opłatka.
- wszystkiego najlepszego młoda. - rzucił Bartek łamiąc mi opłatek. - dużo miłości i czego tam chcesz.
- dzięki, wzajemnie. stary. - rzuciłam z uśmiechem.
złożyliśmy sobie wszyscy życzenia.wieczór nam tak jakoś zleciał. co po chwilę odbierałam sms'y z życzeniami świątecznymi. nawet Mateusz mi złożył. byłam zaskoczona.
rano wstałam wyjątkowo wypoczęta. później mi się przypomniało, że przecież za tydzień sylwester. napisałam do lasek i do Łukasza. umówiliśmy się na 14 u Łukasza w domu. uszykowałam się i wyszłam do niego.

niedziela, 15 lipca 2012

ROZDZIAŁ XLII

po jakiś trzech minutach rozległy się krzyki. słychać było tylko Gabryśkę. wbiegłam do pokoju.
- co jest kurwa? - zapytałam lekko wkurzona na nie.
- to się kurwa nazywa przyjaźnią? to? - krzyczała nadal Gabi, pokazując na siedzącą Agę. - kurwa zakochała się w mojej ' byłej ' miłości i teraz mi wpiera, że ona tego nie chciała i bla bla. kurwa rzygać już mi chce tobą!
- weź się ogarnij. - powiedziała spokojnym tonem Aga.  - najpierw nam mówisz, że go już nie kochasz, teraz jakieś szopki odstawiasz. chciałam Ci to spokojnie wytłumaczyć, ale oczywiście ty musiałaś się wydzierać. to nie jest moja wina, że ja się zakochałam akurat w nim.
- no nie! - krzyknęła ponownie. - ja pierdole, ja tu nie wytrzymam, wychodzę. - wybiegła z mieszkania jak opętana. próbowałam ją zatrzymać. na marnę. później do Agi zadzwonił Patryk, że muszą się natychmiast zobaczyć. Aga się ogarnęła i poszła, później miała wpaść do mnie. ja zadzwoniłam na Gabi, żeby się dowiedzieć jak się czuje i w ogóle. oczywiście - nie odebrała telefonu. norma, jak jest jej źle.  po jakiś dwóch godzinach przyszła do mnie Aga, cała zapłakana.
- co jest? - zapytałam.
-bo... - nie mogła wypowiedzieć słowa. - ... bo Patryk, wyjeżdża.
- jak wyjeżdża? na ile? - dopytywałam.
- no normalnie... - szlochała.
- na ile? pytam.
- na zawsze... - rozpłakała się totalnie.
- co kurwa? jak? gdzie? po co? - pytałam zszokowana.
- no do swoich rodziców, będzie tam z nimi mieszkał, wyjeżdża już jutro.
- no to fajnie, że mi powiedział... - powiedziałam i od razu sięgnęłam po telefon i do niego zadzwoniłam. zjechałam go od najgorszych, bo nie powiedział swojej " byłej " najlepszej przyjaciółce że wyjeżdża na zawsze. zaprosił mnie i Agę na piwo. oczywiście poszłyśmy. przywitałam się z nim jak zawsze i zaczęliśmy rozmawiać, zapewniał nas że będzie przylatywać na ferie i na wakacje. Aga cieszyła się ostatnimi chwilami z nim. za to Gabi była w totalnej rozsypce, na szczęście był przy niej Bartek.

niedziela, 8 lipca 2012

ROZDZIAŁ XLI

nagle na basen weszła Aga. podeszła do Partyka i zaczęli się kłócić. nie słyszałam o co chodzi, bo byli za daleko. ratownik wyprosił ich z basenu.wyszli na zewnątrz. później dwie godziny na basenie minęły jak minuta. wyszliśmy z budynku, mnie męczyła myśl, o co Aga się kłóciła z Patrykiem. zadzwoniłam do niej. umówiłyśmy się na wieczór, ma do mnie wpaść. pognaliśmy szybko do Łukasza, bo zaczął padać śnieg. Gabi z Bartkiem się zwinęli, nie wiem gdzie. ja siedziałam z Łukaszem i jego mamą. rozmawialiśmy o świętach Bożego Narodzenia. zupełnie zapomniałam, że za dwa tygodnie gwiazdka.
 muszę wymyślić jakieś prezenty... nagle zrobiła się 19 i dzwoniła 
do mnie Aga, że już do mnie jedzie.pożegnałam się z Łukaszem i z ' teściową. '. pod blokiem spotkałam Agę.
- no cześć. - przywitałam się.
- heej. - rzuciła. 
- idziemy na górę, bo zimno. - powiedziałam i poszłyśmy na górę. mama siedziała z Romanem. udałyśmy się do mojego pokoju. 
- kurde, ale jeszcze do sklepu by trzeba było iść... - rzuciłam.
- no wiesz... - powiedziała Aga, wyciągając coś z torebki. - z pustymi rękami nie przychodzę. 
- no to gitara - zaśmiałyśmy się. - ej, a tak w sumie, to o co poszło dzisiaj na basenie? - zapytałam.
- ale chodzi ci o Patryka? 
- no raczej... 
- no, bo to jest tak, że my jesteśmy przyjaciółmi, ale... - przerwała.
- alee... co? - dopytywałam.
- on mi się coraz bardziej podobać. i jestem zazdrosna o jakieś laski, ja muszę wiedzieć gdzie idzie, z kim idzie, po co i takie rzeczy. rozumiesz? 
- no rozumiem... - potwierdziłam. - no to bomba... dałaś czadu.
- ja wiem, że nie powinnam, bo Gabi... no ale ja nic na to nie poradzę. - powiedziała do mnie ze łzami w oczach.
- no, to będziesz musiała z nią pogadać... 
- wiem, wiem... 
- to ja po nią zadzwonię... - powiedziałam i wyciągłam telefon z kieszeni. Aga krzyczała że mam tego nie robić, ale ja czułam, że ona musi to wiedzieć. najwyżej będzie kłótnia. nie możemy jej okłamywać... powiedziałam jej, że chodzi o Patryka. rozłączyła się. nie minęły nawet 3 minuty, ja już miałam dzwonek do drzwi.
- o co chodzi? - wparowała jak oparzona. 
- Aga ci to wyjaśni...- powiedziałam i wyszłam z pokoju, żeby one mogły porozmawiać. 

środa, 4 lipca 2012

ROZDZIAŁ XL

było już po wszystkim. ze zmęczenia  opadliśmy obydwaj na czystą pościel i zaczęliśmy oddychać coraz spokojniej. nagle do Łukasza zadzwonił telefon. to był Bartek, że mamy mu otworzyć drzwi. zaczęliśmy się miotać i szybko ubierać. Łukasz otworzył mu drzwi.
- no siema młoda. - przywitał się jak zwykle.
- cześć, stary. - zaśmialiśmy się. 
- a ty co tu robisz, tak wcześnie rano? - zapytał. spojrzałam na zegarek: 13:02.
- ale też mi rano... 
- dobra mniejsza, - powiedział. - Łukasz daj mi coś do picia. 
- już idę. 
Łukasz poszedł do kuchni. za Bartek wypytywał mnie o Łukasza, on już wiedział, że jestem z Łukaszem, oczywiście od Gabi. Łukasz wszedł do pokoju. Bartek od razu pogratulował nam związku. Łukasz usiadł koło mnie i mocno przytulił, podziękował Bartkowi za gratulacje. 
- ja wiedziałem, że między wami coś jest. - zaśmiał się Bartek.
- no dzięki... - zaśmiałam się pod nosem. 
siedziałam tak z nimi do 18. później już musiałam lecieć, bo przecież szkoła, na następny dzień zdaję angielski. pożegnałam się z nimi i poszłam do domu. oczywiście nikogo nie było, znalazłam tylko kartkę w kuchni " kochanie ja jestem u Romana, tu masz 50 zł kup sobie coś do jedzenia. kocham cię - mama. ". wykąpałam się i poszłam spać. rano standardowa pobudka - sms od Łukasza. pognałam do szkoły, by posiedzieć tam osiem godzin, plus zdawanie z angielskiego. jakoś dałam radę i zdałam angielski... później od razu poszłam do Łukasza, gdzie czekał już tam Bartek i Gabi. powiedzieli, że idziemy na basen, ale ja miała złe przeczucia. 
doszliśmy na basen. oczywiście przeczucia mnie nie zmyliły. przy kasie stał Mateusz z tą swoją Kaśką i Patryk też z jakąś dupą. 
- cześć, - rzucił Patryk.
-  siema. - rzuciłam i odwróciłam się w stronę przyjaciół. później weszliśmy na basen. już zaczynaliśmy się dobrze bawić, gdy nagle... 

niedziela, 1 lipca 2012

ROZDZIAŁ XXXIX

" no cześć:* już wstaje. do szkoły idę dzisiaj. " - odpisałam. ogarnęłam się w miarę, w międzyczasie pisałam z Łukaszem. wyruszyłam do szkoły, gdzie okazało się, że na koniec semestru z 3 przedmiotów wychodzi mi jedynka. ' oo nie! trzeba się wziąć.' - pomyślałam. przesiedziałam w szkole siedem godzin i pomknęłam do domu, odrobiłam lekcje, zjadłam obiad i pouczyłam się na matematykę, bo jutro mam zdawać jakiś sprawdzian. około 18 zadzwonił do mnie Łukasz czy wpadnę na piwo do niego. powiedziałam mu ze mogę iść, ale jak po mnie wyjdzie. ogarnęłam się i wyszłam z domu. po jakiejś minucie drogi już zauważyłam Łukasza.
- no cześć. - rzuciłam.
- siema, siema. - odpowiedział. - mama się za Tobą stęskniła. - zaśmiał się.
- to fajnie. - uśmiechnęłam się.
- idziemy, bo zimno. - jęknął.
całą drogę do jego domu przegadaliśmy o głupotach. wdrapaliśmy się na to czwarte piętro. weszliśmy do środka.
- mamooo! - krzyknął Łukasz. - patrz kogo Ci prowadzę.
- ooo! - powiedziała zdziwiona mama Łukasza. - cześć Olka,
- dzień dobry. - przywitałam się. - a tak w ogóle to jak ma Pani na imię?
- Ania jestem. - powiedziała.
- to my idziemy do pokoju, - oznajmił mamie Łukasz.
weszliśmy do jego pokoju, zimne piwo już czekało na stoliku. usiadłam i zapaliłam szluga. Łukasz zaczął rozmowę  o moich 'ex' chłopakach. popłakałam się, jak tylko zaczęliśmy temat Mateusza. on wszystko zrozumiał i mnie pocieszał. później Łukasz zaczął mi się zwierzać, też nie miał lekko w życiu. później do niego wpadł Bartek z Gabryśką i tak posiedzieliśmy do 22, znaczy się ja posiedziałam, bo Gabi i Bartek jeszcze zostali, a ja już musiałam lecieć, bo przecież jutro do szkoły.
- jutro zdaję matmę, - oznajmiłam im na odchodne. - trzymajcie kciuki.
-  no pewnie. - powiedzieli wszyscy trzej razem.
- no to ja lecę. - pożegnałam się i wyszłam.
" przepraszam, że Cie nie odprowadziłem, no ale Bartek z Gabi siedzą, sama rozumiesz... :* " - takiego sms'a dostałam od Łukasza. " nie ma za co, rozumiem:) "  - odpisałam.

MIESIĄC PÓŹNIEJ
- jestem z nim! - krzyknęłam na wejściu do Gabi pokoju.
- cooo?! - zapytała zdziwiona przyjaciółka. - jak to?
- no normalnie. właśnie od niego wracam, i tak jakoś wyszło. - opowiadałam jej.
- no ja wiedziałam, że z wami coś będzie. - zaśmiała się. - kurde, ale się cieszę.
- dobra, ja już musze lecieć, bo mama na mnie z kolacją czeka. - pożegnałam się.
doszłam do domu, zjadłam kolację, wykąpałam się i zasnęłam z cudowną myślą, że dwa tygodnie wolnego - ferie zimowe... rano standardowa pobudka -  sms od Łukasza. " kochanie wstawaj! zaraz cię widzę u mnie. :* " ogarnęłam się i szubko pomknęłam do niego.
- co jest? - zapytałam zdyszana, wbiegając do jego pokoju.
- no nic, - powiedział spokojnie. - stęskniłem się.
- głupek - rzuciłam, i położyłam się w nie zrobionym jeszcze łóżku. on - leżał w samych bokserkach śmiejąc się ze mnie, że tak szybko przybiegłam, bo myślałam że coś się stało.
- no nie śmiej się - powiedziałam obrażona. - to nie jest zabawne.
- jest. - powiedział, i pocałował mnie. zaczął rozpinać spodnie, ściągać bluzkę.
- a pani Ania? - zapytałam odrywając się od niego.
- nie ma jej. - powiedział.
- ej, ale ja nie chcę znowu tego co było z Mateuszem. - powiedziałam.
- ale ja nie jestem Mateusz. - oznajmił. - wiesz, że mi możesz zaufać.
nagle ja znalazłam się pod nim...

ROZDZIAŁ XXXVIII

- fajna z Ciebie dziewczyna. - uśmiechnęła się mama Łukasza. - żebym ja w przyszłości miała taką synową.
- dziękuję. - powiedziałam  z uśmiechem na twarzy. - żebym ja w przyszłości miała taką teściową. - zaśmiałyśmy się obydwie.
- leć to chłopaków. - powiedziała jej mama wyganiając mnie z kuchni, bo chciała posprzątać.
- dobra, dobra. już idę.
pomknęłam do pokoju chłopaków. weszłam do pokoju i jakoś się zrobiło dziwnie cicho.
- ej, a wy co? - zapytałam. - przed chwilą tak głośno tu było. - zaśmialiśmy się.
- no bo - tłumaczył Bartek. - my obgadywaliśmy Ciebie, a Ty jak zawsze masz wejścia tej.
- haha, no to ładnych rzeczy ja się dowiaduję. siedziałam z Łukasza mamą, ale mnie wygoniła  z kuchni, bo sprzątała.
- możesz iść jej pomóc. - powiedział Bartek z powagą.
- nie, - zaprzeczyłam. - nigdzie nie idę, ja sobie posłucham co pierdolicie.
- młoda nie klnij, - poprawiał mnie Łukasz.
- pffff, 'młoda' sobie powiedział. - usiadłam z udawanym fochem.
- jejku no, przepraszam. - powiedział ze słodkim uśmiechem.
już się nie mogłam na niego gniewać. siedzieliśmy tak chyba do 20. " jutro do szkoły trzeba iść, w końcu. " - pomyślałam. Bartek też już się musiał zbierać, bo umówił się z Gabi. wymieniliśmy się z Łukaszem numerami telefonów. doszłam do domu, i zadzwoniłam do kumpeli z klasy żeby mi wysłała zadania domowe na jutro, bo nie chcę buta zarobić. wysłała mi, odrobiłam lekcje, wysłałam też te lekcje do Gabi. później się wykąpałam i poszłam z spać. rano obudził mnie sms: " cześć młoda, :* wstawaj! " nadawca - Łukasz. od samego rana uśmiech nie schodził mi z twarzy.

sobota, 30 czerwca 2012

ROZDZIAŁ XXXVII

rano obudziliśmy się na mega wielkim kacu. Gabi do nas wpadła na fajkę i musiała lecieć, bo jechała na zakupy z mamą. wyjrzałam za okno, a tam śnieg. byłam lekko zdziwiona, ale później pomyślałam i w końcu był grudzień. dotarło do mnie, że ja nie mam kurtki na zimę...
- mamoooo! - wrzasnęłam.
- co? - zapytała, siedząc w kuchni.
- chciałam Ci oznajmić, że ja nie mam kurtki zimowej... - stanęłam w drzwiach kuchni.
- no, to ja Ci dam pieniądze i sama sobie po mieście poszukasz, bo ja jak mam iść z Tobą na zakupy to jestem ciężko chora. - zaśmiałyśmy się.
mama dała mi pieniądze i poprosiłam Bartka żeby poszedł ze mną, bo mi się nie chciało samej chodzić. pochodziliśmy po sklepach i kupiłam sobie kurtkę, buty i bluzę.
- idziesz ze mną? - zapytał nagle Bartek.
- ale gdzie?
- no do kumpli moich na chwilę, bo muszę coś załatwić.
 - no mogę iść, ale najpierw idziemy do domu, bo ja muszę się przebrać.
- okej, to idziemy, bo czasu nie ma. - powiedział ciągnąc mnie za rękę.
poszliśmy jak najszybciej do mnie, przebrałam się i poszliśmy. to było jakieś 10 minut drogi od mojego domu. weszliśmy do jednej z klatek długiego bloku. 
- no to teraz popierdalamy na czwarte piętro. - oznajmił mi Bartek.
- o dżizys, ja pierdole. - powiedziałam załamana. - pojebało do reszty? 
- niee, - zaprzeczył.  - to nie jest moja wina. 
doszliśmy na to czwarte piętro, zadzwoniliśmy do drzwi. otworzyła nam kobieta, trochę starsza.
- dzień dobry, - przywitał się Bartek. - jest Łukasz? 
- a cześć Bartek - przywitała się kobieta. - no jest, wejdźcie. 
weszliśmy do środka, Bartek wskazał mi gdzie mam iść. otworzyłam drzwi do pokoju, zaraz za mną wszedł Bartek. 
- całkiem dużo tu ludzi.  - zaśmiałam się. 
- no, jak zawsze. - powiedział chłopak siedzący na łóżku i palący papierosa. 
- to masz wesoło. - powiedziałam do niego. 
- a tak w ogóle, to Łukasz jestem.  - przedstawił się. 
- Olka jestem. - podałam mu rękę. 
- no, to jest Adi, Alex, Paweł i Robert. - powiedział Bartek, przedstawiając wszystkich po kolei.
- macie coś do picia? - zapytałam. - strasznie chce mi się pić. 
- no mamy, - powiedział Łukasz. - chodź ze mną do kuchni, to Ci dam. 
poszłam z nim do kuchni, przy stole siedziała ta kobieta. 
- mamuś, to jest Olka. - powiedział Łukasz przedstawiając mnie. 
- ładną dziewczyną jesteś Ola. - powiedziała mama Łukasza.  
- dziękuję. - uśmiechnęłam się pod nosem. 
- co chcesz do picia? - zapytał. - piwo, wódkę, colę... 
- obojętnie. - rzuciłam.
wyjął z lodówki żubra. Łukasz poszedł do pokoju, a ja usiadłam z jego mamą i zaczęłyśmy rozmawiać.  

niedziela, 17 czerwca 2012

ROZDZIAŁ XXXVI

przez tą kochaną panią wylądowaliśmy wszyscy na komisariacie. nic mi nie zrobili, tylko mama mnie musiała odebrać, ponieważ jestem niepełnoletnia.
- co zrobiłaś znowu?  - zapytała mnie wkurzona mama.
- no nic. - odpowiedziałam jej. - to było w obronie własnej.
-  a co ona tobie robiła? - dopytywała.
- wyzywała mnie.
- to musiałaś ją bić?
- tak, bo ja sobie nie pozwolę.
- no wiem, to masz po tacie.
- no miło, kurwa. - powiedziałam chcąc, nie chcąc.
- nie klnij, - ustawiała mnie.
- no dobra, ja idę do Gabryśki, nie mam zamiaru się z tobą kłócić.
wyszłam z samochodu pod blokiem i poszłam w stronę domu Gabi. przyjaciółka siedziała na ławce koło bloku wkurzona i dopalała ćmika. usiadłam koło niej, zapaliłam szluga i tak siedziałyśmy w milczeniu jakiś czas.
- co jest, młoda? - zapytała w końcu.
- nic, z matką się pokłóciłam, ale to jest szczegół. - powiedziałam.  - a u cie co tam?
- no nic, tak siedzę i palę szlugensa, Bartek jest na zakupach z tatą, nie ma co robić...
- no to idziemy na piwo! - wyskoczyłam.
- według mnie to możemy iść...
udałyśmy się ' naszą ' ławkę w parku. usiadłyśmy wypiłyśmy po piwie, przyszedł Bartek. miło nam zleciał wieczór. Gabryśka poszła do domu, a ja z Bartkiem udaliśmy się do mnie, bo jego tata siedział u nas i czekał za nim. w domu okazało się, że Roman śpi u nas, bo coś tam. więc i Bartek musiał zostać. udaliśmy się jeszcze do sklepu po 0,7 - mieliśmy ochotę na wódkę tej nocy. przyszliśmy i od razu poszliśmy do mnie, do pokoju. całą noc przegadaliśmy o życiu...

czwartek, 14 czerwca 2012

ROZDZIAŁ XXXV

- no co jest? - zapytała. - kogo bijemy?
- tsaa, - powiedziałam od niechcenia. - Mateusz mnie zostawił.
- jak to kurwa zostawił? - zaczęła podnosić ton głosu.
- no kurwa normalnie, - odpowiedziałam jej. - przyszedł i powiedział, że nie chce ze mną być, bo jest jakąś Kasią, czy chuj wie jak jej tam...
- o ja pierdole. - powiedziała. - ja go zabiję. - dokończyła i wybiegła z domu.
dzwoniłam do niej kilka razy, ale nie odbierała, przy następnym połączeniu, miała wyłączony telefon. długo nie czekając, ubrałam na siebie dresy i poszłam, w sumie to pobiegłam. domyśliłam się gdzie mam iść - stare miejsce przesiadywań ekipy. oczywiście znalazłam ją tam. wydzierała się w niebogłosy na Mateusza, w sumie to na jego " nową dupę ",
- weź mi ją stąd. - powiedział do mnie Mateusz, nie ogarniając sytuacji.
- jak mam ją wziąć, wybiegła ode mnie z domu! - krzyczałam na niego, nie mogłam inaczej mówić.
- no normalnie, przecież to twoja przyjaciółka! - krzyknął.
- ja jej nie będę nigdzie brała, ma swój rozum. - powiedziałam, już nieco spokojniej.
- kurwa, jak ona Kasi coś zrobi, to ja nie wiem! - odpowiedział mi.
- sam sobie na to zasłużyłeś. - podeszłam nieco bliżej, by przyjrzeć się tej całe Kasi. nie wierzyłam własnym oczom. tleniony bląd, kilogram tapety na twarzy, różowe tpisy,  solarium...
- chodź Gabi. - powiedziałam w stronę przyjaciółki. - nie warto.
- co kurwa nie warto? jak nie warto?
- no normalnie, - odpowiedziałam. - szkoda nerwów na takie ścierwo.
- ejj, mała masz jakiś problem? - powiedziała ta solara swoim piskliwym głosikiem.
- a mam! - powiedziałam do niej.
- jaki kurwa?! - zapytała.
- po pierwsze to nie " mała ", po drugie nie klnij, po trzecie uważaj na tipsy. -  powiedziałam, zbliżając się do niej.
- weź wyluzuj, myślisz, że masz dresy to jesteś fajna?
- nie, ja nawet w dresach, bez makijażu, bez tipsów i solarium jestem fajna. nie potrzebuję pokazywać cycków i tyłka, żeby zdobyć popularność.
- ale jak widać, chłopaka ci odbiłam. - powiedziała w moją stronę z triumfalnym uśmiechem na twarzy.
- teraz to przesadziłaś. - rozpoczęła się bójka. pani blond była cała zakrwawiona, a jakaś kobieta zadzwoniła na policję i na pogotowie.

środa, 13 czerwca 2012

ROZDZIAŁ XXXIV

to tych słowach wyszłam z pomieszczenia. położyłam się do łóżka i po prostu zasnęłam. na następny dzień wstałam o godzinie 12. na nic nie miałam ochoty, nic mi się nie chciało. około 14 Aga wpadła z niespodziewaną wizytą, oczywiście nie obyło się bez browara. opowiedziałam jej wszystko co się działo w moim życiu przez ostatni czas. była w lekkim szoku. Bartek dał znać, że wpadnie. czekałyśmy za nim, ja w tym czasie się ogarnęłam. przyszedł Bartek i oznajmił nam, że za tydzień w weekend są " dni naszego miasta " - czyli melanż. szczerze mówiąc, to nie miałam na niego ochoty, ale nie mogłam przecież cały czas siedzieć w domu. z niespodziewaną wizytą wpadł też Mateusz.
- cześć. - powiedział chłodno.
- cześć. - opowiedziałam. Mateusz patrzył się na Bartka i Agę dziwnym wzrokiem.
- kochanie, musimy porozmawiać. - jęknął od niechcenia.
- to my lecimy już, młoda. - powiedział Bartek, wziął Agę i wyszli.
- no to o czym chciałeś porozmawiać? - zaczęłam. - tylko mi nie mów, że znowu chodzi o Bartka.
- nie. - zaprzeczył. - nie chodzi mi o niego, chodzi mi o to, że nie mogę już z Tobą być. - powiedział, świat mi się zawalił.
- ale... nie możesz ze mną być, czy nie chcesz? - zapytałam, bojąc się odpowiedzi.
- no w sumie, to nie chcę, bo poznałem inną... - nie zdążył dokończyć.
- jak kurwa inną? co ty sobie wyobrażasz? łączyło nas dużo, w sumie to nadał łączy. prawie łączyło nas wspólne dziecko, a ty mi wyjeżdżasz, że nie chcesz ze mną być? - krzyczałam jak nienormalna.
- no inną, ma na imię Kasia... - powiedział i teraz też nie dałam mu dokończyć.
- chuj mnie obchodzi jakaś Kasia! wyjdź! - wstał i bez słowa wyszedł.
usiadłam, przykryłam się kocem, otworzyłam ostatnie piwo, i po prosu zaczęłam płakać. w międzyczasie zadzwoniłam do Gabi. nie zdążyłam się rozłączyć, a ona już była pod drzwiami.

sobota, 9 czerwca 2012

ROZDZIAŁ XXXIII

- co jest? - zapytała zmartwionym głosem Gabi.
- kurwa, - jęknęłam. - będę musiała wybierać czy ja czy dziecko.
- o ja pierdole. - wypowiedziała tylko to, widać było że ją zatkało.
bez słowa wyszłyśmy z tego chorego budynku. od razu zadzwoniłam do Mateusza i oznajmiłam mu, że musimy się natychmiast zobaczyć. po piętnastu minutach byłam już sama w parku, czekałam na Mateusza.
- no cześć kochanie, co jest? - podbiegł do mnie, i zapytał całując mnie w czoło.
- będę musiała wybierać czy ja czy dziecko. - wypowiedziałam szeptem.
stanął jak wryty, nie wiedział co ma powiedzieć.
- chyba trzeba będzie pogadać z moją mamą. - powiedziałam.
- no nie chyba tylko, na pewno tak. - powiedział patrząc mi prosto w oczy.
udaliśmy się od razu do mnie do domu, w międzyczasie zadzwoniłam do mamy, czy jest w domu. na szczęście była.  weszliśmy do domu, mama siedziała przy stole i paliła papierosa.
- mamo... - zaczęłam. - bo byłam u tego lekarza i on mi powiedział że... - łzy wylewały mi się z oczu. - że jak zacznę brać te tabletki na nerki, to dziecko nie przeżyje, a jak ja nie zacznę brać tych tabletek, to po paru miesiącach umrę ja.
- o boże. - wyjąkała i odpaliła kolejnego ćmika.
- według mnie. - wtrącił Mateusz. - powinnaś zacząć brać te tabletki, bo teraz masz tylko szesnaście lat, całe życie przed Tobą, w sumie to przed nami, a dziecko by to wszystko zmarnowało. tu nie chodzi o to że ja nie chcę tego dziecka czy coś w tym stylu, ale to jest jeszcze za wcześnie. - powiedział.
- ja się zgadzam po całości z Mateuszem. - oznajmiła mama. - ja rozumiem, że ty chcesz tego dziecka, ale teraz jeżeli masz wybór albo ty, albo ono, to lepiej żebyś ty przeżyła...
- no w sumie to macie rację. - rzekłam po chwili.
- Olka, bo my nie chcemy Cię tracić. - wypowiedział Mateusz.
- a ja nie chcę tracić jego. - powiedziałam patrząc na brzuch. - no, ale trudno... jeszcze nie jego czas...

czwartek, 7 czerwca 2012

ROZDZIAŁ XXXII

obudziłam się w szpitalnej białej sali. siedziała przy mnie mama, Mateusz i Gabi.
- mamo... - wyjąkałam. - co się stało?
- nie wiem co się stało, jeszcze nie przyszły wyniki badań. - powiedziała zmartwiona.
- ja tego nie rozumiem... cały czas czułam się dobrze, ale nagle coś się stało... - nie zdążyłam dokończyć, gdy do pokoju wszedł lekarz.
- nie wiem jak mam to państwu powiedzieć ale... - wszystkim zaparło dech w piersiach. - Ola jest w ciąży.
nikt się nie odzywał przez dłuższą chwilę. w końcu Gabi przerwała tą ciszę pytaniem:
- to jakim cudem znalazła się w szpitalu, skoro ciąża to nie choroba?
- bo jest jeszcze coś... - powiedział lekarz, widać było u wszystkich przerażenie w oczach. - bo Olka ma niewydolność nerek. i po prostu była przemęczona, do tego doszło jeszcze piwo, ja wiem że wszystko jest dla ludzi, ale w tej sytuacji nie możesz teraz nawet go tknąć, po pierwsze ciąża, a po drugie nerki.
- o ja pierdole - powiedziałam po chwili.
- Olka wyrażaj się chociaż teraz. - powiedziała mama zaszokowana.
Mateusz i Gabi siedzieli ściskając mi ręce. Lekarz wyszedł z sali.
- Mateusz może się  wytłumaczysz... - powiedziała mama, patrząc na niego wzrokiem zabójcy.
- no ale co mam powiedzieć? - spojrzał najpierw na mamę potem na mnie.  - no stało się, trudno.
- trudno? jak wy sobie poradzicie teraz?
- no jakoś trzeba będzie sobie radzić... - wyjąkał.
mama i Gabi później wyszły z pokoju porozmawiać z lekarzem  i później miały jechać do domu się wykąpać, przebrać, a przede wszystkim wyspać, bo przecież całą noc nie spały. ja zaczęłam rozmawiać z Mateuszem o ciąży o chorobie.
na następny dzień zostałam wypisana ze szpitala. lekarz umówił się na następną wizytę.

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
czekałam na poczekalni cała zdenerwowana. siedziała ze mną Gabryśka, bo Mateusz nie mógł iść ze mną.
- Aleksandra Nowak. - wywołała pielęgniarka z gabinetu doktora.
- idę. - powiedziałam i wstałam.
weszłam do gabinetu, lekarz mnie zbadał i zapisał mi jakieś tabletki.
- coś się zmieniło z tymi nerkami? - zapytałam.
- no tak...
- czyli co?  - dopytywałam.
- bo będziesz musiała wybrać, czy ty czy dziecko. - zatkało mnie. - no bo to jest tak, że jak zaczniesz brać te tabletki co ci zapisałem, to Twoje dziecko praktycznie nie ma szans na przeżycie.
nie odpowiedziałam mu. wzięłam torebkę, wyszłam z gabinetu i po prostu się rozpłakałam.

poniedziałek, 4 czerwca 2012

ROZDZIAŁ XXXI

- cześć. - rzucił z uśmiechem.
- yy, siema. - powiedziałam, Gabi również się przywitała. - ja może was zostawię samych gołąbeczki.
- ej, ej! tylko nie gołąbeczki. - syknęła Gabi.
- dobra, spadam siema. - pożegnałam się. - zadzwoń do mnie później.
poszłam od razu do domu, nie miałam ochoty nigdzie chodzić. w domu o dziwo siedziała mama z Romanem, ale oznajmiła mi, że wieczorem wychodzą na jakąś potańcówkę. i znowu zostałam sama na wieczór, włączyłam sobie telewizor i odpaliłam laptopa. po niedługim czasie zadzwoniła Gabi.
- JESTEM Z NIM! - wydarła się.
- aha! fajnie. - powiedziałam. - przyjdź do mnie, ale to tak za pół godziny, bo muszę iść do sklepu po piwo, bo mam wolną chatę na wieczór.
- okej, spoko. - rozłączyła się.
poszłam szybko do sklepu, kupiłam czteropak i od razu flaszkę, bo po co chodzić w tą i z powrotem. Gabi wbiła do mnie na lajcie, oczywiście nie pukając.
- no siema. - powiedziała i usiadła na łóżku.
- no cześć. - odpowiedziałam jej dopalając szluga. - no to opowiadaj młoda.
- no, bo ja przyszedł to zaczął coś pierdolić, że on coś do mnie poczuł, i że chciałby ze mną być, i że coś tam, i później mi się zapytał czy z nim będę...
-  no i się zgodziłaś! - powiedziałam lekko wkurzona.
- no tak! - odpowiedziała. - no, bo wiesz... ja nie będę czekała wieczność na Patryka, muszę coś ze sobą zrobić, może przy Bartku zapomnę o Patryku.
- nie wiem, zrobisz jak uważasz.
- dawaj to piwo, bo mi się pić chce.
otworzyłyśmy sobie po piwie i zaczęłyśmy rozmawiać, przegadałyśmy tak dobre pół nocy.
rano wstałam, i nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami...

niedziela, 3 czerwca 2012

ROZDZIAŁ XXX

stanęłam jak wryta, nie wiedziałam co powiedzieć, co zrobić, żeby ją pocieszyć.
- co?!- wykrztusiłam z siebie. - jak z Tobą zerwał?! dlaczego?!
- powiedział mi tylko, że ma dużo problemów na głowie, że już nie daje rady z tym wszystkim, że mnie nie kocha i nie chce sam siebie okłamywać.
- o ja pierdole. - usiadłam, przytuliłam ją. Gabi załamana, trzymała tylko szluga w ręce, nic więcej nie mówiła, z resztą nie  musiała mówić, po jej wyrazie twarzy odczytać się dało wszystko. siedziałam tam z nią całą noc. cały czas rozmawiałyśmy o nim, cały czas wspominała jak i dobre chwile, jak i złe.
rano musiałyśmy się jakoś pozbierać i w końcu się wybrać do szkoły. i tak nie wysiedziałyśmy tam długo, poszłyśmy tylko na cztery lekcje, bo Patryk zadzwonił do Gabryśki, że chce się z nią zobaczyć, bo się czegoś dowiedział. tak więc, długo nie czekając wyszłyśmy z tej dziury i Gabi pognała do Patryka, a ja się umówiłam z Matim. minęło trzydzieści minut zadzwoniła do mnie Gabi cała roztrzęsiona.
- chodz szybko do parku, czekam na naszej ławce, pośpiesz sie. - nie dała mi nic powiedzieć, bo się rozłączyła. udałam się do parku, jak zwykle siedziała na ławce paląc szluga.
- co jest? - zapytałam.
- nic kurwa nie jest. - powiedziała wkurzona. - poza tym, że sadził mi się o Bartka znowu, to nic nie jest. jest tak samo jak było wczoraj.
- po chuj ci się sadził, jak nie jesteście razem?
- bo on stwierdził, że to nie jest chłopak dla mnie, i że jako mój dobry " przyjaciel " powinien mi odradzić taki wybór...
- pojebało go do reszty.
- no, chyba tak... - powiedziała do mnie i ruszyłyśmy w stronę jej domu.
pod jej klatką stał Bartek z czerwonymi różami...

wtorek, 29 maja 2012

ROZDZIAŁ XXIX

mieliśmy iść tylko na jedno piwo, a skończyło się jak zawsze - zgon. wieczorem ktoś mnie musiał przyprowadzić do domu, nawet nie pamiętam jak się tam znalazłam. rano obudziłam się i kac morderca, na szczęście Gabi o mnie pomyślała i napisała mi sms'a że za pół godziny będzie u mnie z zimną pepsi. była szybciej niż w pół godziny, ale to dobrze, przynajmniej miałam się do kogo odezwać. mama zostawiła mi kartkę na stole w kuchni " słońce, ja załatwiam wszystkie sprawy związane z pogrzebem, będę późno, zamów sobie pizzę czy cokolwiek. buziaki. " - nie no zajebiście, - powiedziałam sama do siebie, bo Gabi w ogóle mnie nie słuchała, myślami była gdzie indziej.
- GABI KURWA! - krzyknęłam.
- co? - powiedziała. - sory, ale się zamyśliłam.
- o czym tak myślisz? - zapytałam.
- a tak sobie.
- aha. fajnie że mi wszystko mówisz...
- nie no, tak jakoś się zamyśliłam i w ogóle. - odpowiedziała.
Gabi później poszła, bo musiała iść pilnować brata. ja włączyłam sobie film, ale nie mogłam przestać myśleć o babci. nie wytrzymałam... popłakałam się jak małe dziecko. usłyszałam dzwonek do drzwi. wstałam i poszłam otworzyć. w drzwiach stał Mateusz z czekoladą i żubrem.
 - wejdź. - oznajmiłam.
wszedł, usiadł w pokoju, otworzył piwo. usiadłam koło niego. przytulił mnie, tak po prostu. poczułam się lepiej. po dosyć krótkim czasie zadzwoniła do mnie Gabi, cała roztrzęsiona.
- Olka, błagam cię, szbyko chodź do mnie. ja wiem że nie masz ochoty, ale błagam cię. - powiedziała i się rozłączyła.
więc długo nie czekając, ubrałam się w pobiegłam szybko, razem z Mateuszem do Gabryśki.
- co się stało? - wleciałam do niej do mieszkania jak oszalała.
- kurwa mać! - krzyknęła. - Patryk ze mną zerwał. - oznajmiła mi, usiadła i zaczęła płakać.

wtorek, 22 maja 2012

ROZDZIAŁ XXVIII

otworzyłam drzwi. Gabi siedziała na łóżku i cicho łkała, a Bartek chodził nerwowo po pokoju paląc papierosa.
-co się dzieje? - zapytałam. nastała cisza. nikt nic nie mówił. - no powie mi któryś w końcu?
- ona mi teraz oznajmiła, że nie może ze mną być, bo ona ma chłopaka i że ona go kocha! - krzyczał Bartek.
- to ty o tym nie wiedziałeś? - zapytałam zdziwiona.
- no nie! - powiedział, zaciągając się szlugiem, był już mocno wkurzony. - mogła mi chociaż powiedzieć, że ma kogoś.
- Gabi wytłumacz mu się. - powiedziałam patrząc na przyjaciółkę. - ja się nie wtrącam.
zamknęłam drzwi i poszłam do kuchni, zapaliłam szluga i wyszli z pokoju.
- wyjaśniliście sobie? - zapytałam.
- noo... - jęknęła Gabi. - tak. chyba Bartek zrozumiał o co mi chodzi.
- tak, zrozumiałem. - przytaknął.
po tej całej akcji, Gabi zadzwoniła do Patryka, że za pół godziny jest u niego. odprowadziliśmy ją kawałek, bo akurat szliśmy do sklepu.
- zimnego desperadosa, braciszku. - powiedziałam ze słodkim uśmiechem do Bartka.
bez żadnego ale, kupił mi i sobie piwa, i poszliśmy do domu. wypiliśmy po piwie, i magle do domu wpadła roztrzęsiona mama z Romanem.
- co jest mamo? - zapytałam.
- babcia... - wyjąkała,
- co babcia? - pytałam. - co jest z babcią?
- babcia nie żyje... - powiedziała, usiadła i zaczęła płakać, a ja razem z nią.
Bartek usiadł koło mnie i przytulił mnie jak najlepszy przyjaciel. siedziałam z mamą pół nocy. usnęłam Bartkowi na kolanach.
na następny dzień, do szkoły nie poszłam, nie miałam siły. z resztą, dawno mnie tam nie było. w południe wpadł do mnie Mateusz, siedział przy mnie, ryczałam jak pojebana. na szczęście Gabi z Patrykiem zadzwonili i wyciągnęli nas na piwo. trochę oderwałam się myślami.

niedziela, 20 maja 2012

ROZDZIAŁ XXVII

- dobra Gabi uspokój się. co się stało ?
- bo ja ... - zaczęła Gabi
- bo ja się z nim przespałam tzn z Bartkiem. tak wyszła ja cie przepraszam . - powiedziała już płacząc
- laska okej rozumiem . tylko powiedz mi co z Patrykiem ?
- właśnie nie wiem . muszę mu to powiedzieć . bo ja się chyba się zauroczyłam  .
- w Bartku czy  w Patryku bo już nie rozumiem . - zapytałam
- no w Bartku - powiedziała z niepewnością, - znaczy się, zauroczyłam się w chuj.
poszliśmy na naszą ławkę pogadać. opowiedziała mi to wszystko od początku z takim dużym uśmiechem na ustach .
- spróbujesz z nim czy nie  ? - zapytałam ciekawa
- Olka sama nie wiem kocham Patryka, ale Bartek .... - nie mogła dokończyć .
- tak ale Bartek to właśnie tego szukałaś tak ?  - zapytałam
- chyba tak . pierwsze co muszę zrobić to pogadać z Patrykiem tylko jest mały problem
- jaki znowu  ? - zapytałam już nie co wkurzona .
-  bo ja nie wiem jak z nim pogadać, co mu powiedzieć i w ogóle.  - powiedziała ze łzami w oczach .
- zacznij od początku . Gabi musisz mu to powiedzieć i wybrać z którym chcesz być. - powiedziałam .
- okej,  napisze do niego sms'a spotkamy się, a później wpadnę do Ciebie i Ci powiem co i jak .
- okej . ja zmykam pa - pożegnałam się z nią i poszłam do domu .
Wykąpałam się i dostałam telefon od Mateusza, że zaraz mam być u niego . powiedziałam mu, że czekam na Gabi i później wpadniemy .   po chwili Gabi wleciała do mnie do domu jak szalona z uśmiechem na ustach i ze łzami w oczach .
- co jest siostra . ? opowiadaj - powiedziałam
- ja z  nim jetem wybaczył mi wszytko Olka ja go kurwa kocham . ! - w jej oczach było widać radość.
- czyli z którym jesteś ? bo nie ogarnęłam - powiedziałam śmiejąc się .
- no z Patrykiem wszystko mi wybaczył . - rozpłakała się jak małe dziecko
- młoda powiem ci jedno on cię kocha w chuj i nie zjeb tego już więcej - powiedziałam przytulając ją
- wiem teraz tylko jeszcze mi została rozmowa z Bartkiem . - powiedziała to niechętnie
-Wiesz Gabi on tu jest bo przyszedł do ojca .
- aha. możesz go tu zwołać ? - powiedziała .
czułam w jej głosie strach, ale wiedziałam, że musi to zrobić naważyła sobie piwa to teraz je musi wypić .
- okej . - powiedziałam i poszłam po Bartka do drugiego pokoju
- Bartek możesz na chwilę ? - zapytałam z uśmiechem na twarzy
- no jasne - odwzajemnił śmiech
- ktoś na ciebie czeka w moim pokoju - powiedziałam i poszłam do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia
z mojego pokoju było słychać tylko wrzaski i płacz Gabi . wleciałam tam zobaczyć co się dzieje ...

czwartek, 17 maja 2012

ROZDZIAŁ XXVI

niestety po jakiejś godzinie zaczęło lać. Mateusz zaprosił mnie do siebie, a Bartek Gabi do siebie. ja z Mateuszem udaliśmy się w biegu do jego domu. weszliśmy do środka i w korytarzu stanęła jego mama.
- dzień dobry. - przywitałam ją z uśmiechem.
- a dzień dobry. - przywitała się również. - to ty jesteś Olka?
- ee? tak. - odpowiedziałam zdziwiona. - a skąd pani wie?
- aa Mateusz cały czas o Tobie nawija, jaka to jesteś wspaniała, kochana, piękna. - powiedziała śmiejąc się przyjaźnie.
- dobra, mamooooo! - powiedział Mateusz, zawstydzony. - idziemy na górę.
- no ale... - nie zdążyłam dokończyć, a On wziął mnie za ręce, i zaniósł na górę.
- co ty robisz, głupku?
- aa nic. - powiedział. - tylko odciągam Cię od mojej mamy, bo jak byście zaczęły rozmawiać to nie wiem o której byście skończyły. - zaczął się śmiać.
-  a masz coś do ukrycia? - zapytałam pytającymi oczami.
- nie. nie mam nic do ukrycia, tylko jak byście zaczęły gadać o tych ciuchach i tym wszystkim to nie wiem czy do północy byście skończyły.
zaczęliśmy się śmiać. Mateusz załączył Pezeta w głośnikach. nagle podszedł do mnie i zaczął mnie całować po szyi. nagle poczułam jak próbuje mi rozpiąć spodnie.
- Twoja mama jest na dole. - powiedziałam.
Mateusz wstał, zakluczył drzwi od swojego pokoju.
- już nikt nam nie przeszkodzi, kochanie. - rzucił się na mnie z pożądaniem.
czułam jak po woli wchodzi we mnie. było tak przyjemnie, nie chciałam tego przerywać. było cudownie. zasnęłam u niego.
rano obudził mnie dźwięk esemesa, nadawca Gabi " Olka musimy się zobaczyć! ja najszybciej. "
odpisałam jej " to za pół godziny na pierwszej ławce w naszym parku. " zaczęłam sie ubierać, jakaś zielona bluzka Mateusza, spodnie i byłam gotowa. nie obchodziło mnie nic więcej tylko to co Gabrysia zrobiła, że chciała się natychmiast widzieć. doszłam do parku, ona już tam siedziała i paliła szluga.
- no siema. - rzuciłam i ją przytuliłam.
- czeeść. - powiedziała roztrzęsiona.
- bo ja ci muszę coś powiedzieć, tylko boję się Twojej reakcji. - powiedziała, widziałam jak łzy napływają jej do oczu.

niedziela, 13 maja 2012

ROZDZIAŁ XXV


stałam jak wryta , laski też. Spojrzały na mnie ze zdziwieniem w oczach i czekały na moją reakcje. Ja wpadłam w jakąś furie i podbiegłam do nich z łapami , sama nie wiem co przez to chciałam uzyskać. zaczęłam się wydzierać jak pojebana że co oni robią , co sobie wyobrażają , dlaczego spotykają się za moimi plecami i w ogóle.  Laski próbowały mnie uspokoić , ale wpadłam w amok. Chyba ze 20 minut wydzierałam mordę jak pojebana. Laski stały z boku śmiejąc się głupio i paląc fajkę, a ja stanęłam przed Mateuszem i Bartkiem pytając - Co wy sobie kurwa wyobrażają , po co to spotkanie - Chłopacy spojrzeli na mnie , potem na siebie i po chwili wybuchnęli śmiechem
- z czego wy kurwa rżycie ?! - spytałam a moje wkurwienie osiągało maksymalną wysokość.
- hahahaha , spotkałem się z Mateuszem po to żeby mu wytłumaczyć że jesteśmy tylko przyjaciółmi , że świetna z Ciebie laska , ale nie będę się wpierdalał , zresztą podoba mi się Gabi . Nie musi być zazdrosny , że go bardzo kochasz. Ciągle o nim opowiadasz. - mówił na jednym oddechu śmiejąc się głupio. Moja mina w tym momęcie była bezcenna , laski śmiały się jak pojebane , a Gabi w lekkim szoku nie wiedziała co ma powiedzieć. - Mateusz podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło.
- Nie no kurwa mać , zrobiłam z siebie debila. - zaczęłam śmiać się sam z siebie . przytuliłam się do Mateusza a ten na ucho powiedział mi że uwielbia kiedy się tak złoszczę.
- Gabi chodź no - Krzykną Bartek i wziął ją na bok . - my stanęliśmy z boku udając zajętych sobą , próbowaliśmy usłyszeć cokolwiek.
Jednak nie wiele z tego wyszło. Wrócili do nas , a Gabryśce jakoś dziwnie zaczęły świecić się oczy. Nie pytałam przy Bartku co i jak bo tak dziwnie , ale ich krótkie spojrzenia ukradkiem w swoją strone mówiły same za siebie .
Poszliśmy do parku na stadion, usiedliśmy na rampach i rozmawialiśmy. Po chwili wysłałyśmy chłopaków po piwa , a same udałyśmy się w strone plaży. Po drodze wypytywałam Gabi :
- co on od Ciebie chciał ?!
- no nic , pytał czy się umówimy i w ogóle, podałam mu numer telefonu kazałam mu się odezwać - uśmiechała się jak naćpana.
- i co zgodziłaś się z nim spotkać?! - pytałam jak oszalała , sama nie wiem czemu chciałam żeby się zeszli, tylko z drugiej strony był jeszcze Patryk.
- powiedziałam że się zastanowię - powiedziała Gabi.
- głupia jesteś - warknęłam, ale ona już nic nie powiedziała bo wrócili chłopacy .
Siedzieliśmy na wałach świetnie się bawiąc między Gabi a Bartkiem ostro iskrzyło . - Oleńka , chodź ze mną siku - powiedziała Gabi .
- hahahaha już idę , ty i ta Twoja kultura - zaśmialiśmy się wszyscy .  - on mi się chyba podoba - powiedziała do mnie .
- uuuu , to grubo . młoda bierz go. - powiedziałam do niej kiedy już wracałyśmy
- oo wracają nasze skarby rzucił Mateusz - Usiadłam mu na kolanach i pocałowałam.
Spojrzeliśmy na Bartka i Gabi i z tego co zobaczyliśmy wywnioskowaliśmy że tez się dobrze bawią.

piątek, 4 maja 2012

ROZDZIAŁ XXIV


Byłam troche zdenerwowana , miałam złe przeczucia co do tego spotkania. Mati czekał już za mną tam gdzie zawsze , podeszłam

i dając mu całusa przywitałam się z nim. Słuchaj olka , musimy pogadać - zaczynał rozmowe 
- O co choci kochanie ? - zapytałam
- coraz mniej podoba mi się że spotykasz się tak często z bartkiem - powiedział 
- ale mateusz ... przecież to ciebie kocham nie jego tak ? - mówiłam tłumacząc się.
- ale , cały czas nawijasz o nim komuś jaki on to nie jest , ja wiem jego ojciec spotyka się z twoją mama ale skoro bedziesz
tak czesto sie z nim widywać , stracisz czas dla mnie . - mówił mi prosto w oczy , łza kreciła mi się w oku , ale nie mogłam
go tak po prostu stracić . 
- Mateusz kocham ciebie , bartek to tylko kolega - powiedziałam 
- a tam w klubie ? , nie byłaś zadowalona że tam przyszliśmy i nawet nie chciałaś nas tam bo przecież miałaś bartusia! - 
mówił lekko kszycząc 
- Dobrze wiesz że ty jestes dla mnie najważniejszy , mama poprosiła mnie o to żebym go gdzieś wzięła bo laska z nim 
zerwała i musiał odreagować . - odpowiedziałam.
- Ja wtedy też cię potrzebowałem , bo potrzebuje cię codziennie a nie jak musze odreagować. Zrozum to olka jesteś dla mnie 
wszystkim ! - powiedział i wstał z ławki 
- ej a ty gdzie ? - zapytałam
- Muszę juz lecieć , kochanie zastanów się nad tym co ci dzis powiedziałem jeżeli cos cie z nim łaczy to powiedz mi od 
razu , bo lepiej żebym nie dowiedział się od kogoś innego - pocałował mnie powiedział że mnie kocha i poszedł .
Odpowiedziałam tylko "ja ciebie też" i zaczełam płakać . od razu zadzwoniłam po gabi i agę . Wiedziałam że na nie mogę liczyć
. Dziewczyny od razu do mnie przybiegły po były nie daleko na spacerze.
- Co jest olka ? - zapytala gabi
- on myśli że łaczy mnie coś z bartkiem , rozumiesz gabi nie chce go stracic ! - mówiłam płacząc
- musisz troche ograniczyć kontakt z bartkiem , i poświęcić go mateuszowi - jękneła aga , i miała racje tak postanowiłam 
zrobić. Musiałam zrobić wszystko żeby nadal mieć zaufanie u mateusza. 
- Dobra laski , teraz idziemy na małe piwo - kszyknęła gabi , i poszlismy do sklepu. Nagle dostałam sms : " Hej mała widzimy 
się dzisiaj ? Moze jakieś piwko ? Bartek . " nie mogłam iśc , wiec odpisałam mu " Sory barti ale dzisiaj nie mogę , mati
jest zly że tak często się spotykamy i muszę teraz troch z nim pobyc." . Poszliśmy do najblizszego sklepu i z powrotem
do parku , wypić piwo. kiedy już wypiliśmy ,poszłyśmy na "malibu" a tam na zakręcie zobaczyłam mateusza i bartka , stali
obok siebie i o czymś rozmawiali. Nie wiedziałam co mam zrobić.

środa, 2 maja 2012

ROZDZIAŁ XXIII

po jakiś 20 minutach zadzwonił dzwonek do drzwi. otworzyłam, w drzwiach stał Bartek z czteropakiem żubra. 

- no siema. - przywitał się i wpakował się do domu. 
- yy, cześć. - również się przywitałam. 
usiedliśmy, wypiliśmy po piwie i stwierdziliśmy, że trzeba iść do sklepu po wódkę. 
- ale ja sam nie idę. - powiedział Bartek. 
- ale nam się nie chce iść do sklepu. - odpowiedziałam. 
- niech Gabi ze mną idzie. - powiedział, puszczając oczko w stronę przyjaciółki. 
- ale mi się nie chce. - jęknęła Gabrysia. 
- no chodź dalej.  - odpowiedział jej i złapał ją za rękę. 
w końcu się zgodziła i poszła. przyszli po 30 minutach, nie wiem co tak długo robili w tym " sklepie ". kupili litr absolwenta i zaczęliśmy pić. atmosfera się rozluźniła. nagle zadzwonił mi telefon, dzwoniła Zuza - moja kuzynka. pytała czy może wpaść z Darią, bo były u Michała i im się nudzi. 
przyszły i dołączyły się do picia. siedzieliśmy, żartowaliśmy w międzyczasie zadzwoniła do mnie mama z informacją że będzie około 12 w południe następnego dnia, bo jest u Romana. 
- moja mamusia dzisiaj ma chillout z Twoim tatą. - powiedziałam z uśmiechem na ustach. 
- no wiem, bo jak wychodziłem z domu, to minąłem się z Twoją mamą w drzwiach. - oznajmił mi Bartek. 
czas szybko mijał, Bartek się tak skończył że usnął na fotelu, Gabi tak samo. Zuza z Darią zwinęły się do domu, a ja zaczęłam sprzątać, mimo tego iż ledwo trzymałam się na nogach. później obudziłam Bartka, żeby poszedł się położyć do pokoju mojej mamy, nie wiem dlaczego, ale Gabi poszła z nim. 
obudziliśmy się około 11, wszyscy mieliśmy kaca jak cholera. jeszcze nic normalnego w domu do picia nie było, więc poszłam do sklepu po zimną pepsi. później do domu przyszła mama, cała uradowana. trochę się zdziwiła, jak zobaczyła Bartka u siedzącego u nas w kuchni, no ale bywa. 
" dlaczego Mateusz się do mnie nie odzywa? pierwsza nie napisze, chłopak powinien pierwszy się odezwać. a może się coś złego stało... " myślałam. nagle poczułam wibrację telefonu " no cześć kochanie :* widzimy się dziś? " - Mateusz napisał. 
" tak widzimy, widzimy. :* o 16 w parku. " - odpisałam. 
zjadłam obiad, ogarnęłam się i wyszłam na spotkanie. czułam, że coś będzie nie tak. 

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

ROZDZIAŁ XXII


wstałam. podeszłam do Mateusza.
- co wy tu robicie? - zapytałam wkurzona.
- a co ty tu robisz? - wtrąciła się Gabi.
- piję, jak byście nie zauważyli. - rzuciłam.
- ty się nie masz z kim zadawać, tylko z nimi. - powiedział Mateusz, wskazując palcem na ekipę, z którą przybyłam.
- jak dla mnie są spoko, to że ty ich nie lubisz, to nie znaczy że ja mam się z nimi nie zadawać! - zaczęłam krzyczeć.
- dobra jak wolisz. - rzucił i machnął ręką i wyszedł z klubu.
- Olka, weź sobie życia nie zjeb, ja Ci opowiem jaki on jest, tylko nie dzisiaj, - powiedziała Gabi.
- on? jaki on?
- no Bartek, z Twojej " nowej " ekipy. - rzuciła. - teraz wracaj jak chcesz, ja tam jakoś Mateusza uspokoję.
 wróciłam do zabawy, ale spokoju nie dawały mi słowa Gabi " ja Ci opowiem jaki on jest, tylko nie dzisaj. ". zastanawiałam się co one mogły oznaczać. w sumie to ja go dzisiaj poznałam, nic mnie z nim nie łączy, więc ja nie wiem o co im chodzi.
- Ola, rozerwij się. - rzuciła jakaś dziewczyna, w długich czanych włosach.
- skąd ty wiesz jak ja mam na imię? - zapytałam.
- Bartek mi powiedział, - odpowiedziała. - mam nadzieję, że nie jesteś zła?
- nie, no spoko. a Ciebie jak zwą? - zaśmiałam się.
- Aga jestem. - wyciągnęła rękę na przywitanie.
- no moje imię już znasz. - zaśmiałyśmy się.
zaczęłyśmy rozmawiać, jeden drink, drugi. później już tylko czysta. miło nam się rozmawiało, zapisałam sobie jej numer telefonu, a ona mój. nie pamiętam już jak doszłam do domu. rano dostałam sms'a od Agi ' jak się czujesz? :* ' odpisałam jej ' ja się w ogóle nie czuję dzisiaj. -,- '. później tak pisałyśmy i umówiłyśmy się na 17 u mnie, mam po nią wyjść. coś około 13 zadzwoniła do mnie Gabi z pytaniem co dzisiaj robię, odpowiedziałam jej, że dzisiaj się widzę z Agą, ale chyba to zrozumiała.
wyszłam po Agę, aż przed blok. przywitała mnie buziakiem. weszłyśmy do mnie. usiadłyśmy w pokoju, mamy jeszcze nie było.
- mam coś dla Ciebie, znaczy dla nas. - powiedziała z uśmiechem, wyciągając pół litra bolsa na stół. zaśmiałyśmy się obydwie, i zaczęłyśmy pić.
nagle ktoś wszedł do mieszkania.
- ooo cześć. - rzuciłam. oczywiście to była Gabi, bo tylko ona potrafi wejść bez ostrzeżenia.
- no siema. - powiedziała z uśmiechem. - Gabi jestem. - rzuciła do Agi.
- a ja Aga. - odwzajemniła uśmiech.
dziewczyny świetnie się dogadywały. nagle do Agi zadzwonił Bartek. zapytała mnie czy może wpaść. oczywiście się zgodziłam.              

sobota, 14 kwietnia 2012

ROZDZIAŁ XXI



- y, no siema. - powiedziałam do nieznajomego. 
- Bartek jestem. - rzucił lekko się uśmiechając. 
- Gabi. - odwzajemniłam uśmiech. 
siedzieliśmy w tej restauracji chyba z dwie godziny i nagle Roman z mamą musieli gdzieś iść. Roman zapłacił rachunek, a mama podeszła do mnie i dała mi stówę, i z uśmiechem szepnęła mi na ucho " tu masz na wieczór, cześć". pożegnałam się z nią i z Romanem. nawet był do przyjęcia. 
- co robisz wieczorem? - zapytał brązowooki. 
- nie wiem, nie mam planów jeszcze. - rzuciłam, udając obojętną. 
- no, bo ja i moja ekipa wybieramy się na imprezę do tego nowo otwartego klubu. - powiedział. - wybierzesz się z nami? 
- w sumie, to i tak nie mam nic innego go roboty więc mogę iść. - odrzekłam.  spojrzałam na telefon, dochodziła 19. - idziemy jeszcze do mnie, bo ja się muszę wykąpać, przebrać i ogarnąć. 
- no okej, ale później idziemy do mnie. 
tak więc zrobiliśmy. udaliśmy się najpierw do mnie do domu. wykąpałam się, pomalowałam, ubrałam na siebie czarne leginsy, błękitną tunikę i czarne szpilki. 
- ślicznie wyglądasz - rzucił. - z resztą jak zawsze. 
- jak zawsze? - zapytałam zdziwiona. 
- no, bo nie raz Cię widziałem, czy to w supermarkecie, czy jak szedłem do szkoły. po prostu ty od razu rzucałaś mi się w oczy. - zaśmiał się lekko. 
- aha. - powiedziałam, nie wiedząc co dalej powiedzieć. 
- no to idziemy, mała. - rzucił. 
teraz udaliśmy się do niego. okazało się, że nie mieszka daleko. tylko dwie ulice ode mnie. Bartek się wykąpał, przebrał i ruszyliśmy w stronę klubu. przed klubem już czekała na nas ekipa Bartka. dziewczyny nawet całkiem spoko, chłopacy całkiem nieźli. weszliśmy do dyskoteki, usiedliśmy w boksie, zamówiliśmy po drinku. nagle moim oczom ukazali się Mateusz, Gabi i Patryk. 

sobota, 7 kwietnia 2012

ROZDZIAŁ XX


umówiłyśmy się w parku, w zacisznym miejscu. dopalając szluga usiadłam na ławce i ujrzałam Gabi jak podbiega do mnie cała szczęśliwa. 
- i co jest? - zapytałam. 
- Ola! ja z nim jestem. - wykrztusiła z siebie. - no w końcu mi się zapytał, rozumiesz? 
- tak, rozumiem. - odpowiedziałam jej. ale to było trochę dziwne, jak by oni się umówili, bo dzisiaj mi się Mateusz spytało o to żebym z nim była, a Patryk spytał Gabi. - no to fajnie. szczęścia. - przytuliłam przyjaciółkę gratulując jej. 
- no to idziemy na triumfalne piwo! - powiedziała.
- desperados. - powiedziałyśmy równocześnie. 
zadzwoniłam do Mateusza gdzie jest, on mi odpowiedział, że u Patryka siedzi. oznajmiłam mu to, że tam z Gabi za dwadzieścia minut jesteśmy. doszłyśmy do Patryka do domu. jak weszłyśmy do środka, od razu pogratulowałam Patrykowi związku z Gabi. podziękował i wybierał się do sklepu. 
- Patryyyk, - popatrzyłam na niego proszącym wzrokiem. 
- tak wiem, desperados dwa razy, zimne. - oznajmił śmiejąc się. 
spojrzałyśmy na siebie z Gabi ze zdziwieniem. wyciągnęłam paczkę z L&M niebieskimi, odpaliłam szluga, zaproponowałam Gabi papierosa.
-  nie ja nie mogę. - zaprzeczyła mi przyjaciółka. 
- bo? - zapytałam zdziwiona. 
- bo Patryk mi nie kazał.
- no, kochanie. - przerwał na Mateusz wyciągając mi szluga z ręki. - ty już też nie palisz, to cię tylko niszczy. 
- yyyyyy. no dobra, niech ci będzie. - rzuciłam się na niego z buziakiem. 
do mieszkania wszedł Patryk z piwami, wypiliśmy po piwie, które nam kupił. nagle zadzwoniła do mnie mama z zapytaniem gdzie jestem, powiedziałam jej gdzie jestem, a ona oznajmiła mi, że za pół godziny mam być w pobliskiej restauracji. zgodziłam się. po wyznaczonym czasie udałam się do restauracji, przez okno zauważyłam mamę z jakimś kolesiem. " znowu jakiś nowy fagas. " - pomyślałam. 
- cześć mamo. - rzuciłam.
- to jest Roman. - zapoznała mnie mama, z tym kimś. - a to jest moja córka Ola. - powiedziała do tego całego Romana. 
- dzień dobry. - powiedziałam niechętnie. 
- dzień dobry. - odpowiedział mi i się uśmiechnął. 
- Roman ma syna o rok starszego od ciebie. - powiedziała mama. - pewnie Ci się spodoba. 
- mamoo! ale ja mam Mateusza.
- dobra, dobra. zaraz tu przyjdzie Bartek. 
- ahaa. - odpowiedziałam jej ze zdziwieniem. 
- oo właśnie idzie. - oznajmił Roman. 
śliczny brunet ukazał się moim oczom. 
- cześć. - przywitał się najpierw ze mną podając mi rękę i patrząc na mnie swoimi czekoladowymi oczami. 

czwartek, 29 marca 2012

ROZDZIAŁ XIX


 SZEŚĆ MIESIĘCY PÓŹNIEJ...
Napisał do mnie Mateusz, że musimy się szybko spotkać, bo ma mi do powiedzenia coś ważnego. zaprosiłam go do mnie, bo na dworze było zimno i padał deszcz. przyszedł do mnie cały mokry i zmachany. 
-  Olka... - zaczął. - znamy się już dobre sześć miesięcy i łączy nas bardzo dużo, chciałbym ci powiedzieć, że... yy. no wiesz... ja cię kocham, -stałam jak wryta nie wiedząc co mam mu odpowiedzieć. 
- ja ciebie też kocham. - odpowiedziałam po chwili. - ja się w Tobie bujam od tych jebanych sześciu miesięcy i... - nie dał mi dokończyć, tylko mnie pocałował. 
- to będziesz ze mną? - zapytał, patrząc mi głęboko w oczy.  
- tak. - bez chwili namysłu się zgodziłam. 
musiałam od razu zadzwonić do Gabi, oczywiście jak to ona nie chciała słyszeć tego przez telefon tylko oznajmiła mi że za 10 minut jest u mnie. Mateusz musiał już iść, bo musiał jechać gdzieś z mamą. Gabi przyszła i wszystko jej opowiedziałam, była w ogromnym szoku, nie wydobyła z siebie głosu. nagle zadzwonił jej telefon. " Patryk :*:* dzwoni " 
- no odbierz kretynko! - powiedziałam. 
odebrała... nie rozmawiali za długo.
- on chce się ze mną widzieć. - powiedziała do mnie. - teraz, już, natychmiast. - oznajmiła mi przyjaciółka z przerażeniem w oczach.
- no to kurwa zbieraj dupe i idź! - wskazałam jej drzwi. 
- no ale Olka!  - powiedziała. 
- nie Olkuj mi tu, tylko wypierdzielaj mi z chaty i do Patryka won! chce wiedzieć wszystko co tam się zdarzyło! zadzwoń mi później. - wypchnęłam ją za drzwi i pocałowałam w policzek. 
po jakiś dwóch godzinach zadzwoniła do mnie cała szczęśliwa. 
- Olka musimy się teraz zobaczyć! 

sobota, 17 marca 2012

ROZDZIAŁ XVIII


wyszła do pokoju, chyba najwidoczniej nie chciała żebyśmy słyszeli rozmowę. Patryk był wyraźnie wkurwiony, tym że w ogóle odebrała telefon. słychać było tylko krzyki Gabi. skończyła rozmowę. weszła do kuchni zapłakana. 
- co się stało? - zapytałam. 
- on. - zaczęła. - on chce żebym znowu z nim była. 
- co mu odpowiedziałaś na to? 
- że nie mogę, - odpowiedziała. - bo już go nie kocham, że kocham kogoś innego, i że ma to zrozumieć i już nie dzwonić. 
- to czego ryczysz? 
- nie wiem, kurwa wspomnienia chyba... - wydukała. 
Patryk wziął ją na kolana i mocno przytulił. 
- wszystko będzie dobrze, mała. - powiedział patrząc jej prosto w oczy.
- musi... - odpowiedziała przyjaciółka. 
siedziałam przytulona do Mateusza, gdy Marcin rzucił pomysłem, że idziemy na basen. ja i Gabi nie miałyśmy ochoty tam iść, ale nas tak ładnie namawiali, że się zgodziłyśmy. chłopacy wyszli do domu po rzeczy i w ogóle, my się ogarnęłyśmy, Gabi mi opowiedziała wszystko co i jak z Kubą i Patrykiem. dostałyśmy telefon, że mamy zejść na dół, bo już na nas czekają. zeszłyśmy i udaliśmy się na basen. bawiliśmy się świetnie. wyszliśmy z basenu i udaliśmy się na ławki, bo chłopacy mieli ochotę na piwo. piliśmy, śmialiśmy się, wygłupialiśmy. gdy nagle Mateusz rzucił tekstem, że idziemy do niego oglądać film. ale tak wyszło, że Gabi poszła z Patrykiem do niego, a Marcin musiał iść do Madzi (jego dziewczyna). poszliśmy do Mateusza i włączyliśmy jakąś denną komedię romantyczną. i tak nic prawie z tego filmu nie wiedziałam, bo cały czas się we mnie zaczynał, Gabi pisała sms'y, całowaliśmy się. była godzina 20, gdy przypomniało mi się, że jutro do szkoły. Ruszyliśmy do domu, Mateusz odprowadził mnie pod samą klatkę. 
rano, obudził mnie cholernie znienawidzony budzik, ogarnęłam się i wyszłam. dopalałam szluga, gdy już byłam pod szkołą. spóźniłam się. Gabi nie było znowu w szkole. " pewnie spała u Patryka " - pomyślałam. i się nie myliłam pisałyśmy sms'y przez wszystkie lekcje. po szkole udałam się do Patryka. nie wiem gdzie był wtedy Mateusz. przyszedł dopiero wieczorem... 

poniedziałek, 12 marca 2012

ROZDZIAŁ XVII


zakręciłam wypadło na Gabi. 
- pytanie czy zadanie? - zapytałam.
- yy, zadanie. 
- pocałuj Patryka. ale w usta. 
przyjaciółka wstała, nieśmiało podeszła do chłopaka i pocałowała go. wróciła na swoje miejsce i zakręciła. wypadło na Partyka.
- pytanie czy zadanie? - zapytała
- pytanie. - odpowiedział zdecydowanie. 
- kochasz mnie? - spojrzała mu głęboko w oczy. wszyscy byli zdziwienie jej postawą. 
- tak. - powiedział lekko zmieszany. - i to w chuj mocno. 
wstał podszedł do Gabi i przytulił ją jak nikt inny wcześniej. widziałam że uśmiech jej się sam maluje. 
i tak przesiedzieliśmy do północy. siedzieliśmy u mnie w pokoju. nagle do mieszkania weszła moja mama. przywitałam się z nią. nie miała pretensji o ekipę. była bardzo towarzyska. od razu polubiła chłopaków. nawet z nimi kielicha wypiła. później wszyscy stwierdzili że idą spać, ale śpią u mnie, bo do domu nie dojdą. oni nawet wstać nie umieli. a o Gabi to już nie wspomnę, bo ona piła za " swoje szczęście " czyli za Patryka. rano wstaliśmy na kacu, jak zawsze. wszyscy byli, tylko Mateusza nie było. co było dziwne. zadzwoniłam do niego, ale jego telefon leżał u mnie na łóżku. nagle wszedł do mnie do mieszkania,
- kochanie byłem po fajki. - podszedł do mnie i pocałował w czoło. 
- no masz szczęście. - powiedziałam. - a już myślałam, że sobie poszedłeś bez pożegnania, że coś się stało. 
- nic się nie stało. - powiedział. 
- a gdzie jest Gabi? - zapytałam Marcina, który siedział mega zamulony, i pił wodę. 
- ja nic nie wiem, chyba w gościnnym. - powiedział kumpel.
poszłam do gościnnego, ale oni spali. norma. 
- uhuhu, to nieźle się musiało w nocy wydarzyć. - zaśmiał się Marcin.
- no coś ty. - powiedziałam. - Gabi to śpioch. 
- no no. ja tam mam swoje racje. 
posiedzieliśmy i wypiliśmy kawę, mamy już od rana nie było. ta kobieta chyba w ogóle nie śpi. poszliśmy do sklepu, bo nie było nic w lodówce. jak zwykle zrobiliśmy rozpierdol w sklepie. i wróciliśmy do domu. Gabi z Patrykiem już wstali. Gabi miała na sobie koszulkę Patryka i same bokserki. trochę mnie to zdziwiło, ale nie wnikałam.
- nieźle musieliście się ' polerować ' w nocy. - zaśmiał się Marcin. 
- ale śmieszne, debilu. - Gabi oczywiście oschła. - nic nie było! 
- jak to nie? - powiedział oburzony Patryk. 
wszyscy nie wiedzieli co powiedzieć. Patryk nam wszystko opowiedział bez skrępowania. a Gabi siedziała cicho i nic nie mówiła. nagle w trakcie opowiadania przez Partyka, Gabi zadzwonił telefon. to był ten dźwięk, który miała jak Kuba do niej dzwonił... tylko dla niego miała taki dzwonek. odebrała. 

niedziela, 11 marca 2012

ROZDZIAŁ XVI


rano obudziłyśmy się na wielkim mega kacu. nic nam się nie chciało. na szczęście mama kupiła nam dwulitrową pepsi. wykąpałyśmy się i włączyłyśmy telewizor, leciała jakaś denna komedia romantyczna. 
- ej, Olka chyba twój telefon dzwoni. - powiedziała do mnie Gabi. 
- a gdzie ja tak w ogóle mam telefon? - zapytałam przyjaciółki, 
- yy, nie wiem. zobacz na korytarzu, albo w kuchni. - poradziła mi. 
zaczęłam szukać, a okazało się że telefon sobie leżał z szafką w korytarzu. patrzę na wyświetlacz i taka niespodzianka. " 34 nieodebrane połączenia. 65 wiadomości. " 
- GABIIIII! - krzyknęłam. 
- co? - wpadła przyjaciółka na korytarz. - co się stało kurwa? 
- patrz. - pokazałam jej telefon. była lekko zmieszana.
- zobacz kto to tak wydzwaniał i pisał debilko, 
- no faktycznie. 
kliknęłam " pokaż " wszystkie połączenia i wiadomości były od Mateusza. sms'y typu " dlaczego nie odbierasz telefonu? coś się stało? " wybrałam jego numer i zadzwoniłam. po dwóch sygnałach usłyszałam jego głos wydzierający się do słuchawki.
- dobrze Mateusz, nic mi się nie stało - powiedziałam. - nie krzycz. 
- no dobra ale mogłaś się odezwać i w ogóle, od wczoraj nie dajesz znaku życia. 
- musimy się dzisiaj zobaczyć, ja ci muszę coś powiedzieć. 
- w sumie to ja też mam ci coś do powiedzenia. - powiedział spokojnie. 
- to o 13 bądź u mnie. 
- okej, będę na pewno. - rozłączył się. 
Gabi zadzwoniła do Patryka, że wpadnie do niego. Poszła. ja czekałam na Mateusza. była 12:59, ktoś zapukał do drzwi. tak, to Mateusz. 
-cześć. - syknęłam. - wejdź. 
- no cześć kochanie. - powiedział próbując mnie pocałować. 
- no dobra, powiem ci prosto z mostu, wczoraj była tu twoja dziewczyna i płakała mi na ramieniu praktycznie przez ciebie! powiedziałam jej całą prawdę... 
 -tak, ja wiem że ona tu była. zerwaliśmy, nie jesteśmy już razem. - powiedział. - bo ja się zakochałem w innej dziewczynie, a ona to zrozumiała. ale ja nie wiem czy ta dziewczyna którą kocham chce ze mną być... 
- tylko to tutaj mi chciałeś powiedzieć? że kochasz jakąś dziewczynę? zajebiście, 
- no właśnie ta dziewczyna jest zajebista. - powiedział. - ma rude włosy, zajebiste walory, super charakter i co by tam jeszcze wymieniać... 
- no to idź sobie to niej, drzwi otwarte. - powiedziałam nie domyślając się niczego.
- ale to ja... - zaciął się. - ja... to ciebie kocham kretynko. - powiedział do mnie przybliżając się do mnie. 
-yyy. - nie wiedziałam co mam powiedzieć. - właściwie, to ta dziewczyna, która ma rude włosy, zajebiste walory i w ogóle, to ona chce z tobą być. wiesz? 
- na prawdę?
- tak. - powiedziałam nieśmiało. 
- to będziesz ze mną Olka? - zapytał patrząc mi prosto w oczy. 
- y, no jasne. - zgodziłam się. zaczęliśmy się całować. zajebiście jest czuć jego uśmiech na twarzy jak się całujemy.  nagle zaczął mi dzwonić telefon. " Gabiś <3 dzwoni. " 
- czego? - zapytałam. 
- wiesz cooo... 
- co? wiesz przeszkodziłaś trochę...
- no bo ten. 
- co?
- ja jestem pod twoją klatką z chłopakami i czekamy na was i w ogóle, kurde.
- wejdźcie na górę debile. - zaśmiałam się 
otworzyłam im drzwi. oczywiście oni mieli prowiant. jak zawsze. jak rozkręcił się klimat zaczęliśmy grać w butelkę.

wtorek, 6 marca 2012

ROZDZIAŁ XV


było coś około 19 kiedy ktoś dobijał się domofonem do drzwi. otworzyłam drzwi od klatki, po paru sekundach, długie dzwonienie dzwonkiem. otworzyłam drzwi. jakieś dwie dziewczyny. nie znałam ich. jedna z nich mocno zapłakana. 
- cześć. w czymś mogę pomóc? bo nie bardzo wiem o co chodzi. - zaczęłam. 
- yy siema. jestem Asia. - przedstawiła się ta obok tej zapłakanej. - a to jest moja siostra Magda. - wskazała na brunetkę. 
- aha, ja jestem Olka, - przedstawiłam się. - a tak w ogóle o co chodzi? 
- możemy wejść pogadać? - zapytała mnie ta cała Magda. 
- ale o czym? my się nie znamy. 
- o Mateuszu! - krzyknęła. 
- nie krzycz na mnie kurwa! - krzyknęłam również. 
- przepraszam. 
- wejdźcie. - wskazałam drogę. 
usiadłyśmy w kuchni i zaczęłyśmy rozmowę o Mateuszu. 
- co cię z nim łączyło? - zapytała mnie Magda. 
nie wiedziałam co mam powiedzieć. 
- yyy. właściwie to tylko przyjaźń nas łączy. - powiedziałam lekko zmieszana. - a ty jakim prawem się o niego wypytujesz mnie? 
- bo jestem jego dziewczyną. - zaczęła. - jesteśmy ze sobą od dwóch lat. właściwie to dobrze nam się układało. tylko teraz od jakiś dwóch tygodni się nie układa między nami... - gadała tak chyba z 15 minut. - ... wczoraj u niego przeczytałam sms, które pisał z Tobą. 
' mam przejebane ' - pomyślałam. 
- no i co z tego? - zapytałam? 
- no i to z tego, że wygląda na to że on mnie zdradzał z Tobą. - powiedziała
- ale mnie z nim łączy tylko przyjaźń. - odwróciłam wzrok, nie mogłam jej tak kłamać prosto w oczy. 
- ja nie chcę się z tobą kłócić. - powiedziała do mnie dziewczyna. - ja tu przyszłam wyjaśnić tą sprawę, bo ja nie wiem czy mam z nim zerwać czy nie, bo ja nie wiem co mam robić. komu mam wierzyć. proszę powiedz mi prawdę. 
- okej. - powiedziałam z niechęcią. opowiedziałam jej całą historię. ona się popłakała, jej siostra nic nie mówiła, tylko ją przytulała i podnosiła na duchu. - ... ale ja nie chciałam was rozjebać. on sam powiedział że między wami się już nie ukałada, a on ma w sobie to coś. coś którym przyciąga dziewczyny. przepraszam. 
- dobrze, że mi wszystko powiedziałaś. - odpowiedziała mi. - teraz wiem na czym stoję. tak ja wiem jaki jest Mateusz. on na serio przyciąga. dobra my się zbieramy. - pożegnała się ze mną Magda.
 -  na razie. - powiedziała Asia.
jak wyszły puściłam sobie wody do wanny, takiej gorącej. to wszystko do mnie nie dochodziło. praktycznie przeze mnie rozjebał się związek, który trwał dwa lata. weszłam do gorącej wody i tak leżałam chyba z godzinę. gdy nagle Gabi wparowała mi do łazienki.
- a ty co tu kurwa robisz? - zapytałam zdziwiona.
- no, - zaczęła. - mam coś dla ciebie, znaczy dla nas. - powiedziała wyciągając zza pleców pół litra bolsa. - miałam duuużą ochotę się napić wódki, więc stwierdziłam, że przyjdę do ciebie, przecież sama nie będę piła. 
- w sumie to ja też się chętnie napiję. - powiedziałam. - mam ci coś ważnego do opowiedzenia. 
wyszłam z wanny, ubrałam na siebie duży dres i do tego ogromną zieloną bluzkę i usiadłyśmy na łóżku. otworzyłyśmy flaszkę i opowiedziałam jej całą historię z Magdą. tak wyszło że Gabi spała u mnie. rano obudziłyśmy się na meeega kacu i nie było mowy na pójście do szkoły. 

sobota, 25 lutego 2012

ROZDZIAŁ XIV


- Jak to z nim zrobiłaś do chuja jak mogłaś w ogóle?  trzeba było mnie uprzedzić to bym wam nie przeszkadzała a ja ci dzwonie głupku - powiedziała z uśmiechem na twarzy .
 - yyy..nie no jak zadzwoniłaś to już było po, to znaczy że nie jetseś zła na mnie, że ja  to z nim? - powiedziałam ze ździwieniem w oczach.
- no coś ty, a ty co myślałaś, ze gdzie ja wczoraj spałam he?u Patryka i co u niego mogliśmy robić?  - odpowiedziała mi z uśmiechem od ucha do ucha .
 - y... to samo  ?  
- no a jak ładnie zgadujesz..
- Ej gabi chola chola poczekaj przecież ty jesteś z Kubą do cholery! -powiedziałam to już z taką kurwicą do niej.
-  olka ty dużo nie wiesz wczoraj z nim pogadałam i zerwałam  to już z Kubą koniec ! A patryk się zastanawia czy wyjechać bo chciałby ze mną być.  - powiedziała uspokajając mnie . i zaczeliśmy rozmawiać w pokoju o naszych stosunkach tematy to nam się nie kończyły . zapomnieliśmy o chłopakach i nas zawołali po 30 minutach pytając
 - o czym wy tak tam gadaliście coo ? - z uśmieszkami na buzi . gabi powiedziała
- wy już dobrze wiecie o czym chłopcy.
 i zaczęliśmy się wszyscy śmiać  . wypiliśmy piwko i poszliśmy się przejść do parku .  Mateusz mnie wzioł za rękę , a Patryk Gabi , nie wiedziałyśmy o co im chodzi, ale nam tak dobrze było . żadna z nas na na razie z żadnym nie była, ale nie myście sobie że byłyśmy przyjaciółkami do seksu bo tak nie było.  w parku usiedliśmy sobie na ławce i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, tematy nam się nie kończyły. do parku poszliśmy o 11 godzinie a do domu wróciliśmy o 16. ekipa już na nas czekała pod klatką mateusza. ale nie stety ja z gabi już musieliśmy mykać do domku , ekipa nas odprowadziła pod same klatki. najpierw gabi później mnie . dostałam takiego słodkiego buziaka na pożegnanie. weszłam do domu wykąpałam się i patrzę na telefon a tam 2 wiadomości od  Matiego pierwsza ' mmm ale był słodki ten buziak :* ' , a druga ' wczoraj była mega! dziękuje, kocham cię . do jutra! <3:* '  nie mogłam odpisać bo nie miałam sms on o tym wiedział . nagle dzwoni do mnie Gabi ! pierwsza moja myśl ' kurwa o patryka chodzi wyjeżdża chuj jeden ', ale myliłam się . dzwoniła pytając jak się czuje i w ogóle. gadałyśmy tak przez godzinę, aż mi mama weszła do pokoju i powiedziała , że wychodzi i obiad mi zostawiła w mikrofali dała mi całusa i poszła.  położyłam się na łóżko i włączyłam MTV, ale nie mogłam się na niczym skupić bo w głowie miałam tylko tą NOC ! .  uśmiech to mi nie schodził z twarzy.